Nie wiem, czy też to znasz. To uczucie, że jeśli odpuścisz — wszystko się rozsypie. Że jeśli nie dopilnujesz, nie przewidzisz, nie sprawdzisz — ktoś zobaczy, że nie jesteś wystarczająco silny. Więc trzymasz. Za ludzi. Za plan. Za siebie. Ściskasz życie tak mocno, że przestaje oddychać. I nazywasz to spokojem. Ale to nie jest spokój. To kontrola. Cicha, perfekcyjna, dobrze ubrana w rozsądek. Mówi do Ciebie: „Musisz wszystko dopilnować, inaczej się rozpadnie.” „Nie możesz pokazać słabości.” „Tylko spokój uratuje Cię przed bólem.” Tylko że właśnie przez to boli najbardziej. Kontrola nie koi. Ona dusi. W tym napięciu mieszka strach — że inni zobaczą, że nie ogarniasz. Wstyd, że możesz zawieść. Że ktoś oceni Twoją słabość. Bo przecież nie wypada pokazać: nie mam kontroli . I w tym momencie uderza prawda: im mocniej próbujesz wszystko trzymać w garści, tym bardziej się rozsypujesz. Bo napięcie nie znosi życia. Ludzie nie mieszczą się w planach. Emocje nie słuchają harmonogramu. Ś...
NieRadzeSobie nie powstało z teorii. Powstało z bólu, pustki i samotności, które znam z własnego doświadczenia, z rozmów, z ciszy,,, To przestrzeń dla tych, którzy nie mają siły udawać, że wszystko gra. Nie znajdziesz tu pustych porad – znajdziesz kogoś, kto usiądzie obok i zostanie tak długo, jak trzeba. Bo nie musisz być silny. Wystarczy, że jesteś.